„Powrót żołnierzy Zadwórza. Polskie Termopile” – książka o żołnierskim bohaterstwie

 

Parę dni temu pojawiła się książka pt. Powrót żołnierzy Zadwórza. Polskie Termopile. Autorami jej są panowie Grzegorz Hetnar i Stanisław M. Jankowski a wydało ją Małopolskie Centrum Edukacji „MEC” Upamiętnia ona poświęcenie polskich żołnierzy , którzy stoczyli walkę w Zadwórzu 17 sierpnia 1920 r. z wojskami bolszewickimi, a dokładnie z 1 Armią Konną Siemiona Budionnego. Bitwa ta jest określana mianem polskich Termopil. Publikacja zawiera listę żołnierzy- uczestników bitwy, przez wiele lat skrupulatnie odtwarzaną przez Pana Grzegorza Hetnara oraz fotografie z albumów rodzinnych uczestników bitwy

Kapitan Bolesław Zajączkowski

Po to aby móc wejść w atmosferę książki warto przytoczyć słowa Andrzeja Jacka Zajączkowskiego, członka rodziny dowódcy spod Zadwódza kpt. Bolesława Zajączkowskiego (krakowianina) ze wstępu do książki:

Był to pamiętny dla Polski rok 1920. Sto lat temu, po wielu trudach i walkach Ojczyzna nasza odzyskała NIEPODLEGŁOŚĆ. Bój pod Zadwórzem we wtorek 17 sierpnia 1920 roku, znany historykom jako Polskie Termopile, jest jednak nieco zapomniany, jako mniej ważne wydarzenie w stosunku do powszechnie znanej historii obrony Warszawy przed nawałą bolszewicką prącą całą swą potęgą przez Polskę na zachód Europy. Walki toczone w tych samych dniach sierpnia 1920 roku na południowym polsko-rosyjskim froncie miały niebagatelne znaczenie dla ostatecznego zwycięstwa Polaków, przedłużając, utrudniając i uniemożliwiając ambicjonalne, z marszu, zdobycie Lwowa przez bolszewików i dalszą ich ekspansję na zachód i południe Europy. W połowie sierpnia oddziały I Armii Konnej dowodzone przez Siemiona Budionnego po sforsowaniu Bugu i po stoczeniu wielu walk, powstrzymywane przez wycofujące się wojsko polskie, ruszyły na Lwów. Jednym z takich polskich oddziałów spieszących w kierunku Lwowa dla jego bezpośredniej obrony była niewielka, symboliczna wręcz, zdziesiątkowana już w ciągłym boju garstka ochotników z około 500-osobowego batalionu z Małopolskich Oddziałów Armii Ochotniczej Detachement rotmistrza Romana Abrahama pod dowództwem kpt. Bolesława Zajączkowskiego. Przemieszczając się torami kolejowymi, broniąc się, zostali ostatecznie otoczeni za stacją ZADWÓRZE przez wielotysięczne siły kozacko-bolszewickiej hordy Armii Budionnego. Po raz kolejny, ale i ostatni, po walkach o Lwów jeszcze w 1918 i w 1919 roku, Abrahamczycy stanęli teraz do krwawej, ale nierównej i bezpardonowej ostatniej swej walki. Polegli, ale nie poddali się. Każdy z nich stał się symbolem ofiarnego żołnierza, który służył wiernie Ojczyźnie, aż do ofiary życia włącznie. Wielogodzinny bój batalionu kapitana Bolesława Zajączkowskiego umożliwił innym oddziałom polskim wycofanie się i zajęcie pozycji obronnych pod Lwowem, wiążąc skutecznie przez cały dzień siły I Armii Konnej. Po wielu dalszych próbach zdobycia miasta armia sowiecka Budionnego zrezygnowała z zamiaru zajęcia Lwowa i 20 sierpnia ruszyła na Lubelszczyznę na spóźnioną pomoc Tuchaczewskiemu. Lwów pozostał jednak dalej zagrożony. Trwały wciąż walki na przedpolu miasta, zakończone w połowie października 1920 roku ostatecznym zwycięstwem oręża polskiego i wyparciem Rosjan poza rzekę Zbrucz. Znaczenie Lwowa jako miasta – ostoi polskości na Kresach Wschodnich została po raz kolejny potwierdzona. Na miejscu boju pod Zadwórzem znaleziono 318 zmasakrowanych ciał, z których tylko siedem udało się zidentyfikować i tych przeniesiono do Lwowa. Pozostali zostali pochowani we wspólnej mogile, na której usypany został wysoki kurhan.

 

Kurhan w Zadwórzu

 

 

Ze znalezionych wówczas dokumentów była wprawdzie możliwość poznania niektórych nazwisk i imion tych, którzy tu zginęli, ale ciał nie można już było zidentyfikować. Przez wiele lat starano się uzupełniać listę poległych w boju pod Zadwórzem, ale stawało się to coraz trudniejsze. A czas mijał, przygasała pamięć, poginęły dokumenty, nie ma już bezpośrednich świadków zdarzeń. Teraz, gdy zbliża się setna rocznica boju pod Zadwórzem, w uznaniu za postawę naszych bohaterów tym bardziej sprawa ustalenia listy tych, którzy wówczas zginęli, stała się aktualna i pilna. Nadszedł czas, by przywrócić pamięć o Nich. Wskazać i przekazać obecnemu i dalszym pokoleniom, jak ważne były to sprawy i zdarzenia, w których brali bezpośredni udział. Sprawy mające ogromny wpływ na dzieje naszej Ojczyzny, w której obecnie żyć nam przyszło… I teraz właśnie autor niniejszej książki zadał sobie olbrzymi trud, aby sprostać temu zadaniu. W mozolnej swojej pracy, znajdując dostęp do wielu nieznanych jeszcze dokumentów, analizując ich zapisy (często sprzeczne ze sobą) potrafi ł doprowadzić do sporządzenia i udokumentowania wiarygodności niemalże pełnej listy tych, którzy zginęli w walkach pod Zadwórzem. Powstała jednocześnie i druga lista: tych, którym udało się przeżyć. Dzięki temu z tej dużej grupy Nieznanych stają się oni teraz Znanymi, którym z imienia i nazwiska, każdemu, możemy oddać należny im hołd. Niniejsza książka uszczegóławia historię walk o polskie od wieków miasto Lwów i o ziemię naszych dawnych Kresów. W setną rocznicę opisane w niej zdarzenia pozwalają na dalsze pogłębienie wiedzy o tych nieraz dawno zapomnianych czasach i czynach. Jest jakby jeszcze jedną cegiełką w poznawaniu i utrwalaniu historii naszego Narodu. Niech stanie się przyczynkiem do przywrócenia i utrwalenia pamięci o Tych, którzy z miłości do Ojczyzny potrafi li oddać życie w Jej obronie”

Opracowanie Mariusz Jabłoński